piątek, 31 października 2014

Mateusz Aponiewicz w blogowym talk-show Budujemy z Gliny










Kilka lata temu Arek i ja poznaliśmy Mateusza na warsztatach budownictwa naturalnego prowadzonych przez Paulinę Wojciechowską. Mateusz jest bez wątpienia największym pasjonatem książek z serii ‘Dzwoniące Cedry Rosji’ jakiego znamy. Zainspirowany książkami Władimira Megre i praktyczną wiedzą w nich zawartą, działa aktywnie od 2008 roku, popularyzując ideę rodowych siedlisk oraz prowadząc stronę www.anastazja.org ( tutaj możesz znaleźć wiele przetłumaczonych przez niego artykułów, filmów a także jego własne filmy ). Poniżej moja rozmowa z Mateuszem. Przenieś się razem z nami w baśniowy świat Anastazji, zapraszam do czytania :)


Cześć Mateuszu, Dzięki serdeczne za pojawienie się w naszym Budujemy z Gliny talk-show

Cześć, dzięki za zaproszenie i za pamięć ;)


Chciałabym zacząć naszą rozmowę od zadania Tobie następującego pytania: Skąd u Ciebie tak duże zainteresowanie Anastazją i twórczością Władimira Megre?
 
Przeczytałem w życiu wiele książek, ale żadna inna książka, oprócz „Anastazji”, nie wywołała we mnie tylu uczuć, nie doprowadziła do tylu zmian w moim postrzeganiu świata. Płakałem z radości czytając opowieści Anastazji, potem płakałem drugi raz, słuchając piosenek Bardów, tworzonych pod wpływem tych książek. Do dziś dzwonią do mnie czasem ludzie, z Polski, z zagranicy, i mówią „Panie Matuszu, ja czytam te książki i łzy mi lecą, i śmieję się na przemian” – nieraz starsi mężczyźni, w wieku 50-60 lat, dzwonią i opowiadają, że płakali jak dzieci. Czy wy znacie inne książki, które by wzbudzały tyle gorących uczuć? Ja też nie. Można mówić, że „Anastazja” podoba się pod tym, czy innym względem, zawiera niezwykłe informacje, piękne opowieści, ale dla mnie najważniejsze są uczucia, jakie powstały po lekturze.


Mateuszu, poznaliśmy się na warsztatach budownictwa naturalnego. Wiem że podobnie jak my, Ty też jesteś fanem tej technologii. Powiedz proszę, czy w którejś z książek Anastazji jest mowa o domach z gliny, o budownictwie naturalnym? Czy możesz przybliżyć nam co Megre pisze o domach, budynkach w jakich mieszkamy, o zagospodarowaniu osobistej przestrzeni domowej?

Hasłem przewodnim 10-tej części pt. „Anasta” jest „doskonalenie środowiska życia”, ale wiele innych książek W. Megre traktuje o tym, jak zagospodarować swoje otoczenie, dom, ogród. Jednak „budownictwo naturalne” Anastazja rozumie w inny sposób, niż jest to powszechnie przyjęte. Dla niej, domem jest jej polana, las, ogród, zwierzęta, cała przestrzeń, którą pozostawili dla niej rodzice i przodkowie. Dla Anastazji ważniejsze jest to, co żyje – drzewa, krzewy, wiewiórki i zioła, niż rzeczy martwe, jak betonowy czy drewniany kloc, który jest sprawą drugorzędną. Dlatego dużo uwagi poświęca zagadnieniom „jak stworzyć żywy dom, żywy płot?” W książkach można znaleźć opisy glinianych konstrukcji, np. glinianego ptaka, czyli wielozadaniowej łaźni, albo glinianego muru wokół działki, na fundamencie którego tworzy się szklarnię i mieszkanie. Przedstawiane są zapomniane konstrukcje i rozwiązania budowlane sprzed tysięcy lat, które wydają się genialne i odkrywcze, lecz proste w swej istocie. Tak, jeśli ktoś szuka innowacyjnych pomysłów budowlanych, to warto zapoznać się z twórczością pana Megre.
fot. Mateusz Aponiewicz

Dla wszystkich którzy nie mieli jeszcze okazji zetknąć się z twórczością W. Megre, czy mógłbyś proszę powiedzieć jakie są główne przesłania zawarte w jego książkach?

Myślę, że jest kilka głównych przesłań, wybiorę te, które mi akurat przychodzą do głowy – parafrazując autora: „Każdego dnia bierz od życia swoje szczęście” „Weź hektar ziemi i stwórz na nim raj”. Mógłbym też dodać, że przesłaniem książek jest „miłość jest najsilniejszą energią we Wszechświecie”, może brzmi to banalnie, ale to sama prawda.


Wielu ludzi zastanawia się nad tym, czy Anastazja główna bohaterka, pustelniczka z syberyjskiej tajgi istnieje naprawdę? Jest wiele spekulacji na temat tego czy jest ona prawdziwą postacią czy też fikcyjną. Czy mógłbyś proszę opowiedzieć o niej? Również, kim Anastazja jest dla Ciebie, co wniosła w Twoje życie?

Myślę, że jeśli ktoś naprawdę, wnikliwie przeczyta te książki, poczuje całym sobą, to nie będą się w nim pojawiały takie pytania. Anastazja sama mówi „Istnieję dla tych, dla których istnieję – nic dodać, nic ująć. Tak naprawdę, skoro niby fikcyjna postać tak mocno zmienia życie milionów ludzi, zmienia ich cele, wartości, sposób życia – to może warto spytać, kto tak naprawdę jest tu rzeczywisty? Ona ma realny wpływ na społeczeństwo, a ktoś, kto tylko spekuluje i analizuje – nie ma żadnego wpływu. Odpowiadając na drugą część pytania – w moje życie Anastazja wniosła mnóstwo nowych idei, nowe spojrzenie na świat – tak jakby pootwierały mi się zamknięte wcześniej klapki w głowie. Kiedyś bałem się rozmawiać z ludźmi, byłem zamknięty w sobie, miałem ograniczone zainteresowania i światopogląd – a teraz proszę, całkiem inny człowiek ;) pojawiły się nowe znajomości, nowe cele, otwarcie na innych. Dzięki „Anastazji” poznałem ukochaną osobę i wspaniałych przyjaciół, którzy inspirowali mnie i pomogli się zmienić. To dzięki tym książkom, już od ładnych paru lat przeżywam wspaniałą przygodę. Bez nich, chyba nadal żyłbym zwykłym, szarym życiem. Ale wiem również, że są osoby, które czytały te książki, i w ich życiu nic albo bardzo niewiele się zmieniło. Dlaczego? To chyba zależy od indywidualnego charakteru człowieka, od sytuacji życiowej. Jak to mówią „dążenia zapalają się tam, gdzie jest się co palić”.


Niektórzy czytelnicy książek z serii "Dzwoniące cedry Rosji" przyłączają się do
ruchu społecznego o tej samej nazwie i niekiedy zakładają tzw. "Rodowe siedliska" i wioski ekologiczne. Ruch Dzwoniących Cedrów najszybciej rozwija się w krajach należących do byłego ZSRR ale w Polsce też ma zwolenników. Czy znane są Tobie jakieś polskie siedliska rodowe inspirowane Ruchem Dzwoniących Cedrów?

Polskie pojedyncze siedliska rodowe znam, ale ich twórcy nie afiszują się, nie ogłaszają, spokojnie i bez rozgłosu wykonują swój plan. To wielcy bohaterowie i kiedyś będzie się o nich mówić „pionierzy” i „prekursorzy”. Póki co, są zwyczajnymi, szczęśliwymi rodzinami ;) Wiosek, składających się z siedlisk rodowych, na razie w Polsce nie widać, jesteśmy narodem indywidualistów, mamy inną historię i mentalność niż nasi wschodni sąsiedzi, im grupowanie się, kolektywne działanie, przychodzi bardziej gładko. Ale spokojnie, ta fala dojdzie i do nas.


Na czym polega idea siedlisk rodowych? Jak wytłumaczyłbyś 10 letniemu dziecku czym są wioski rodowe, jakie są ich cele etc?

„Rodowe siedlisko, to jest takie zaczarowane miejsce, gdzie tata i mama zrobili dla ciebie dom i ogród, posadzili las, wykopali staw, w którym będziesz mógł się kąpać kiedy zechcesz. I będziesz miał dużo frajdy i dobrej zabawy, i twoi rodzice też będą mieli dobrą zabawę. I będziecie szczęśliwi, twój tata będzie miał więcej czasu dla ciebie, a mama będzie częściej się uśmiechać. A gdy dorośniesz, będziesz czuł się w tym miejscu najlepiej na świecie, i zawsze będziesz tu mile widziany i kochany.” Myślę, że tłumaczenia typu ekologia, samowystarczalność czy ratowanie świata, są potrzebne tylko dla dorosłych, dzieci są od nas mądrzejsze.


Zbliżają się święta i ból głowy związany z gwiazdkowymi prezentami. Powiedz proszę dla jakich ludzi według Ciebie przeznaczona jest książka Anastazja a dla jakich niekoniecznie? Dla kogo taki prezent byłby dobrym pomysłem a dla kogo nie?

Tak w stu procentach to trudno trafić, jak to zwykle bywa z gwiazdkowymi prezentami. Myślę jednak, że to dobry prezent dla osób wrażliwych, które interesują się czymś więcej, niż tylko codziennym życiem. Myślę, że lepiej dać ją pod choinkę kobiecie, niż mężczyźnie. To chyba najtrudniejsze pytanie z całego wywiadu ;)


Mateuszu powiedz nam jeszcze, jak Anastazja zapatruje się na samowystarczalność?

fot. Mateusz Aponiewicz
Anastazja jest samowystarczalna, tak jak jej rodzice, dziadkowie i pradziadkowie, jednak oni posiadali inną wiedzę i większe umiejętności niż my. W książkach z serii „Dzwoniące Cedry” pojęcie samowystarczalności właściwie się nie pojawia, za to obecne są proste, uniwersalne prawdy – że najlepsze dla Ciebie pożywienie to te, które sam wyhodujesz. Że najlepszym ubraniem jest to, które z miłością uszyje Twoja ukochana. Że najlepszą wodą będzie ta z własnego źródła, itd. Anastazja opowiada, jak do tego wszystkiego dojść w praktyce.

Opowiedz proszę o idei jednego hektara i o tym dlaczego Anastazja polecana jest ogrodnikom czy pszczelarzom?

Idea jednego hektara – na początku była to idea, żeby każda chętna rodzina wzięła hektar ziemi i tworzyła na nim siedlisko, kawałek raju dla siebie i przyszłych pokoleń. Jednak po jakimś czasie okazało się w praktyce, że hektar to często za mało, i powstała „idea (minimum) jednego hektara” ;) Anastazja twierdzi, że głównymi bohaterami i najważniejszymi postaciami ratującymi świat są ogrodnicy, działkowcy. Sporo mówi o sposobach uprawy, o właściwym stosunku do roślin i ziemi, dlatego jest to konieczna lektura dla każdego świadomego ogrodnika.
Pszczelarzom? Pszczelarzom sporo Anastazja namieszała, opowiadając o tym, jak zbudować ul idealny. I tak już kilkanaście lat próbują go zbudować według tych instrukcji, zazwyczaj się nie udaje, ponoć pszczoły źle się w nim czują. Dlaczego? Po części z powodu naszej niewiedzy, a po części dlatego, że rodziny pszczele od wielu pokoleń są hodowane w ulach ramowych i przywykły do nich. Dlatego wszelkie zmiany trzeba zaprowadzać stopniowo. Zaprzyjaźniony pszczelarz, Paweł Żukowski, u którego od dwóch lat uczę się obcować z pszczołami, mówi często, że jeśli ktoś naczytał się książek i od razu chce robić alternatywne projekty, jakieś barcie, kłody, to poniesie porażkę. Trzeba kupić zwykły ul z ramkami, i na nim nauczyć się rozumieć te owady, poznać ich zwyczaje i sposób postępowania z nimi. A dopiero potem można myśleć o czymś więcej.


Bardzo jestem ciekawa czy jest coś w wypowiedziach Anastazji, coś w jej sposobie życia, w jej filozofii co do Ciebie nie trafia? Coś z czym nie do końca się zgadzasz? Coś co wydaje się Tobie dziwne? Opowiedz proszę o tym.

Ach, jest parę niedopowiedzeń i rozbieżności, które mnie zastanawiają. Ale uwaga – jak ktoś nie przeczytał wszystkich tomów, niech ominie ten akapit – zawiera spoilery ;)
W ósmym tomie „Anastazji” przedstawia się cywilizację Wedruską jako szczytowe osiągnięcie ludzkie, krainę szczęścia i mądrości. Jednak w tomie dziesiątym dowiadujemy się, że cywilizacja Wedruska oraz inne przed nią, były już przesiąknięte wirusem antyrozumu. Towarzysze Anasty, zdawałoby się taki rozsądny naród, przy powiewie lodowca biorą nogi za pas, bez zastanowienia, bez brania odpowiedzialności za swoje dziedzictwo. W ogóle, w dziesiątej części są takie rewelacje, że większość anastazjowców udaje, że nie czytała lub nie rozumie tej książki. Bo ona częściowo przeczy poprzednim częściom, a my boimy się takich sprzeczności, niepewności. Trochę niepotrzebnie, bo to wszystko proces, wszystko się zmienia – na lepsze.
Inną zastanawiającą rzeczą jest to, co Anastazja mówi o programach. Że praktycznie wszystko jest programami. Programy decydują o tym, jak żyjemy, i programy decyduje o tym, co stanie się z nami po śmierci. Jedyną opcją jest włączyć w sobie dążenie do Boskiego programu, wszystkie inne programy prowadzą do katastrof i problemów. Ale gdzie w takim razie jest nasz wolny wybór, wolna wola? To są dość filozoficzne kwestie – w jaki sposób dana nam wolność, jest naszym największym ograniczeniem.


Dlaczego właśnie cedr syberyjski? Co jest takiego wyjątkowego w tym drzewie i produktach cedrowych?

Hm, przede wszystkim, jest to ważny symbol, w końcu nazwa serii książek, i całego ruchu „anastazjowego” to „Dzwoniące Cedry Rosji”. Dla mieszkańców syberyjskiej tajgi, cedr (sosna syberyjska) jest drzewem-żywicielem, z jego orzechów potrafią przyrządzić mąkę, śmietanę, mleko, i oczywiście słynny olej cedrowy. O szerokich właściwościach cedru (począwszy od igieł, poprzez szyszki, drewno, aż do korzeni – wszystkie jego części mają swoje specyficzne działanie) napisano wiele w książkach „Anastazja”, jak i w innych publikacjach. Na naszej stronie internetowej zebrałem sporo informacji na ten temat, zapraszam do czytania.


Mateuszu, jesteś Ambasadorem Anastazji w Polsce :) Wkładasz mnóstwo czasu, energii i pasji w tworzenie strony www.anastazja.org. Dlaczego uważasz, że szerzenie wiedzy i popularyzowanie idei zawartych w książkach W. Megre jest ważne i wartościowe?

Myślę, że „Ambasador” to zbyt wiele, w dodatku pisane wielką literą ;) Tak się jakoś złożyło, że książki Władimira Megre tak bardzo mnie zafascynowały, że pragnąłem podzielić się nimi ze wszystkimi. Dlatego założyłem stronę internetową i forum, przetłumaczyłem wiele artykułów i filmów (nagrałem też kilka własnych). Od początku do końca, wiele osób pomagało mi w tym projekcie – ktoś zrobił logo, inna osoba szablon strony, ktoś inny zadbał o finansowanie projektu – bez wsparcia ludzi, nic by nie powstało.
Uważam, że idee zawarte w tych książkach są tak ważne i aktualne, że trzeba je rozpowszechniać i wcielać w życie, nie tylko w Rosji, ale również u nas. Niektórzy mówią  „w Polsce się to nie uda”. A dlaczego ma się nie udać? Co ma się nie udać? Być szczęśliwym, spełnionym, kochającym swoją rodzinę człowiekiem się nie da? Jakaś klątwa wisi nad Polską? O Rosji mówi się, że to dziki, bandycki kraj, pełen nierówności społecznych, biedy i zamordyzmu – i w tym strasznym państwie udaje się ludziom czynić tak piękne, wspaniałe rzeczy. Jestem pewien, że również u nas cedry mogą dzwonić, tylko musimy wspólnie szukać rozwiązań, rozmawiać o problemach.


A jakie są Twoje plany na przyszłość Mateuszu? Czy Ty również myślisz o założeniu swojego siedliska rodowego? Jeśli tak, to jakie chcesz by ono było? Jak je sobie wyobrażasz dzisiaj?

Ech, szewc bez butów chodzi… Oczywiście, również myślę o założeniu siedliska, tylko jakoś wolniej i oporniej to idzie niż w książce ;) Mamy już kilka projektów, jak również pomyślane poszczególne elementy, ale trzeba jeszcze wiele się nauczyć, dobrze się przygotować, nie tylko w sensie wiedzy, ale również mentalnie, psychicznie. Przewiduję, że za rok-dwa będziemy przenosić się na swoją ziemię. Co do szczegółów, to zależy mi przede wszystkim, aby w naszym rodowym siedlisku panowała magiczna, tajemnicza atmosfera. Ale do tego, to już teraz, żyjąc w mieście, trzeba utrzymywać taką aurę wokół siebie, a to jest niełatwe zadanie. Jak to mówią, trzeba tworzyć „przestrzeń miłości”, zaczynając już dziś, od siebie, od swojego wnętrza, od najbliższych. Nie myśleć „kupię działkę, będę na niej robić przestrzeń miłości”. Hmm, nie, ta przestrzeń, zaczyna się dziś, teraz, tutaj.


Czy chciałbyś wspomnieć o czymś jeszcze?

Dużo powiedziałem o tym, jak wspaniałe są idee zawarte w książkach W. Megre. Często, ludzie po przeczytaniu „Anastazji”, przesycają się „hurra-entuzjazmem”, zaraz chcą się grupować, szukać jednomyślenników, coś robić, spotykać się. Prawie każdy tak ma, czuje się jak nowo narodzony. Ale de facto, jest to raczej „nowo nawrócony” ;)  Wszystkim, którzy przeczytali i zachwycili się tymi książkami, chciałbym polecić, żeby nie tracili głowy i trzeźwego spojrzenia na świat. Może się wydawać, że „ci wszyscy anastazjowcy” to tacy wspaniali ludzie, cudowne towarzystwo, będziemy zaraz wioski zakładać. I tu trzeba sobie powiedzieć stop, zastanowić się na spokojnie, co i z kim chcemy budować. Popatrzeć na ręce ludziom, którzy mówią tak piękne rzeczy. Zdjąć na chwilę różowe okulary, przyjrzeć się dokładnie. Takie zatrzymanie się może uratować Wasze bezcenne marzenia, wiarę, pozytywne nastawienie. Bo wśród anastazjowców, tak jak w każdej grupie społecznej, są ludzie dobrzy, i są ludzie źli, którzy będą chcieli Was wykorzystać lub oszukać. Książki „Anastazja” bardzo otwierają nas na świat i ludzi, otwierają serce. A kiedy tak się dzieje, dobrze jest, przy otwartym sercu, zachować trzeźwą głowę.


Mateuszu, dziękuję Ci serdecznie za dzisiaj w imieniu wszystkich naszych czytelników ;) Arek i ja życzymy Tobie dużo dobrego i pozdrawiamy

Jeszcze raz dziękuję, życzę Wam jasnych myśli i sukcesów w waszych działaniach.


Więcej na temat Anastazji znajdziesz na stronie prowadzonej przez Mateusza www.anastazja.org jak również na fanpage’u Dzwoniące Cedry Polski. Filmy powiązane z ideami zawartymi w książce znajdziesz tutaj, a jeśli chciałbyś skontaktować się z Mateuszem to kilknij tutaj.

Artykuły powiązane:

niedziela, 26 października 2014

Mini instrukcja nakładania tynku wapiennego i 9 pytań o tynki wapienne

Krok po kroku nakładanie zewnętrznego tynku wapiennego na dom z gliny lekkiej na przykładzie Budujemy z Gliny



1. Wyczesanie ścian wypełnionych gliną lekką za pomocą grabi, usunięcie wystającej słomy i upewnienie się, że ściany są na pewno suche przed tynkowaniem


2. Naprawianie błędów/uzupełnianie dziur jakie powstały w kilku miejscach na skutek niedokładnego wypełniania ścian latem (przykład poniżej)


3. Osiadanie ścian. Budujemy z gliny lekkiej po raz pierwszy i obawialiśmy się znacznego osiadania ścian. Okazało się jednak, że mieszanina gliny lekkiej jakiej użyliśmy nie osiadła znacząco. Osiadanie nie było większe niż 2 cm. Uzupełniliśmy więc powstałą w ten sposób przestrzeń wymieszaną wcześniej/już suchą mieszaniną gliny lekkiej, jaką przygotowaliśmy sobie latem i zostawiliśmy na tą właśnie okoliczność. Tym samy nie musieliśmy mieszać nowej/mokrej/świeżej mieszanki i czekać na jej schnięcie. Po uzupełnieniu ubytków mogliśmy od razu zabrać się za tynkowanie.


4. Trzcina i siatka osłonowa.
Na elementach drewnianych zastosowaliśmy maty trzcinowe w celu lepszej przyczepności tynku. Otwory okienne i drzwiowe zostały zabezpieczone na zimę siatką osłonową.





5.
Pierwsza warstwa tynku wapiennego została nałożona mechanicznie za pomocą agregatu tynkarskiego. Jej grubość wyniosła do 15 mm, proporcje 1:2.5 (1 wapno: 2.5 piach). Najtrudniejsze w pracy z agregatem okazało się wyczucie go, czyli opanowanie w stopniu umożliwiającym nieprzerywaną pracę. Na początku węże i pompa często się zatykały poprzez korki jakie się tam tworzyły








 

6. Druga warstwa tynku.
Po wyschnięciu pierwszej warstwy zabraliśmy się za drugą warstwę której grubość wyniosła 5-8 mm, proporcje 1:3 (1 wapno: 3 piach). Drugą warstwę nakładaliśmy ręcznie bo tak było w naszym przypadku efektywniej. W przypadku kiedy ściana była zbyt sucha, potrzebne było nawilżenie wodą.

7. Schnięcie
 
  



9 pytań o zewnętrzne tynki wapienne 



1. Dlaczego zdecydowaliśmy, że zewnętrzny tynk będzie wapienny a nie gliniany?
tynk wapienny jest dla nas bezpieczniejszy i bardziej odporny na warunki atmosferyczne, w tym mniejsze ryzyko wypłukania tynku przez wodę
wysoka alkaliczność wapna - ochrona przed insektami, grzybami etc

2. Jakie wapno zastosowaliśmy?
Wapno gaszone tzw. lasowane, zakupiliśmy je u producenta wapna w okolicach Częstochowy
3. Ile warstw zewnętrznego tynku wapiennego i jakie?
Łącznie zaplanowaliśmy nałożenie 3-4 warstwy tynku. Dwie zostały nałożone teraz we wrześniu. Latem przyszłego roku mamy nadzieje dołożyć kolejne

  • warstwa nr 1: grubość do 15 mm, proporcje 1:2.5 (1 wapno : 2.5 piach)
  • warstwa nr 2: grubość 5-8 mm, proporcje 1:3 (1 wapno : 3 piach)
  • warstwy nr 3 i nr 4 do zrobienia w przyszłości

4. Jakie założenia/szkoły tynkowania przyjęliśmy?
  • jeśli chodzi o ziarno piasku w tynku, warto by kolejne warstwy tynku zawierały piasek o coraz mniejszym ziarnie
  • warstwy najbliższe ścianie powinny być zawsze tłustsze niż dalsze warstwy

5. Mechaniczne czy ręczne nakładanie tynków?
Po sporym sukcesie zastosowania trzech sprzętów rolniczych w lecie, teraz zdecydowaliśmy się na kolejną machinę. Tym razem był to używany agregat tynkarski który przydał się nam do nałożenia pierwszej/grubszej warstwy tynku. Warstwa druga została nałożona ręcznie.



6. Jakie okapy?
Okapy dachu mają ok 70 cm



7. Jakie mieliśmy koszty i zużycie materiałów na dwie warstwy tynku zewnętrznego dla domu i trzech domków letniskowych łącznie?
(przykro nam, nie jesteśmy w stanie określić kosztów tylko dla jednego domu)

  • około 5 ton wapna (za 1 tonę wapna zapłaciliśmy 320 zł plus transport we własnym zakresie)
  • 15 ton mieszanki piachu (drobny/miałki piach kopalniany mieszaliśmy z grubym/rzecznym/ostrym w proporcji 4:1. Za 20 ton piachu (drobny i gruby) zapłaciliśmy łącznie 600 zł plus transport we własnym zakresie
  • 180 sztuk tanich/nieorganicznych jajek (proporcje: 6 białek na 200 litrów zaprawy wapiennej)
  • trochę maty trzcinowej
  • siatka osłonowa by zabezpieczyć otwory okienne, dlatego że nie mamy jeszcze okien i drzwi
8. Jaki tynk wewnętrzny planujemy w przyszłości?Przewidujemy tynki gliniane w całym domu oprócz łazienki. Na tym etapie jeszcze nie wiemy czy w łazience zastosujemy tynk wapienny czy też tadelakt. Będzie to zależało głównie od naszego budżetu albo od tego czy uda nam się znaleźć alchemiczną tanią recepturę na magiczny tadelakt domowej roboty ;) Zapraszamy do kontaktu wszystkich którzy teraz właśnie gdzieś w garażu lub podziemiach pracują nad recepturą na domowy polski tadelakt ;)

 

9. I co dalej z naszymi tynkami?
Dwie warstwy zostały nałożone tej jesieni i na tym kończymy prace budowlane w tym roku. Do tynków zewnętrznych zamierzamy wrócić po wstawieniu okien, mamy nadzieję w przyszłym roku



Artykuły powiązane:



 

piątek, 17 października 2014

Katarzyna i Ryszard Bilińscy w blogowym talk-show Budujemy z Gliny

Tynki-Naturalne-Katarzyna-Ryszad-Bilińscy-wywiad





Moi dzisiejsi goście zajmują się budownictwem naturalnym od 2008 roku i oboje są członkami OSBN. Budują domy w technologii straw bale, których mają na swoim koncie kilkanaście. Specjalizują się również w tynkowaniu naturalnym – gliną i wapnem (w tym tadelaktem) prowadząc razem firmę Tynki Naturalne.



Dzień Dobry Kasiu i Ryszardzie. Dziękuję za przyjęcie zaproszenia do naszego blogowego talk-show. Bardzo się cieszę, że mogę dzisiaj zadać Wam kilka pytań na temat naturalnych tynków  :)

Katarzyna i Ryszard: To dla nas przyjemność, bo mamy niepohamowaną skłonność do rozmawiania o naturalnych materiałach i ich możliwościach.


Czy moglibyście na początek powiedzieć nam dlaczego zdecydowaliście się na taki rodzaj działalności, czyli budowanie glinianych domów? Jak myślicie, dlaczego wśród naturalnych technik budowania, technologia straw bale jest w chwili obecnej w Polsce najpopularniejsza?

Ryszard: To co nazywamy budownictwem naturalnym jest ważnym kawałkiem zrównoważonego świata. Chcemy korzystać z dobrodziejstw Natury, a nie ją wykorzystywać. W tym co robimy staramy się  zbliżać do ideału, którym jest stosowanie materiałów odnawialnych, najlepiej lokalnych.  Myślę, że technologia straw bale pasuje do naszej wizji świata i - co ważne - do naszych warunków klimatycznych. Pozwala budować domy ciepłe, z użyciem materiałów dostępnych powszechnie. W Polsce jest to technologia już dość dobrze znana, akceptowana bez problemów w procesie uzyskiwania pozwolenia na budowę.


Co sprawia Wam więcej radości, budowanie czy tynkowanie? Co w swojej pracy lubicie najbardziej?

Katarzyna: Ja z reguły zajmuję się na budowie podtrzymywaniem funkcji życiowych, czyli gotuję dla wykonawców, odbieram telefony i służę pomocą w konsultacjach, zarówno technicznych, jak i estetycznych. Śmiejemy się, że jestem też quality menagerką, bo wyszukuję miejsc do poprawek. Do wykonawstwa przechodzę najczęściej w momencie tynków, zwłaszcza tych wykończeniowych. Jednak chyba najbardziej lubię robić tadelakt, mam tu sporą praktykę i dobrze rozumiem ten materiał. Lubię kiedy zarówno my, jak i klient jesteśmy zadowoleni z efektu. To najprzyjemniejszy moment.  

Ryszard: Tak naprawdę lubię jak materia zmienia się w dom. Dla mnie jest to proces magiczny i niezmiennie zadziwia mnie, gdy to się dzieje. Kiedy z drewna, słomy i gliny powstaje dom, bardzo swoisty byt... Każdy etap budowy sprawia mi satysfakcję jednak jest coś wyjątkowego w tynkowaniu gliną. To chyba wtedy w pełni objawia się “dusza” domu.  
 
fot. Tynki Naturalne


Opowiedzcie nam o najciekawszym zleceniu jakie mieliście okazję zrealizować do tej pory

Katarzyna: Każda nasza realizacja była ciekawa. Każda też nas troszkę zmieniała, czegoś uczyła, bo materiały naturalne bardzo uczą cierpliwości, pokory i szacunku. Budowanie domu jest trochę jak zaglądanie w duszę człowieka. Jest to w końcu realizacja czyichś marzeń, widać wewnętrzne korytarze, zakamarki i otwarte przestrzenie...
Ryszard: Najciekawszy jednak wydaje mi się projekt, który realizujemy obecnie. Trafiliśmy na inwestorów, z którymi udało się nawiązać bardzo dobre relacje, oparte na zaufaniu. Możemy w pełni wykorzystać naszą wiedzę i doświadczenie. Zarówno my, jak i właściciele domu mamy wiele radości podczas budowy. W efekcie praca przebiega bardzo płynnie, udaje się oszczędzać pieniądze i nie ma nadmiernych stresów. Do tego jest to duży dom, około 600m2 powierzchni całkowitej, wymagający dość sprawnej logistyki i z wyzwaniami na etapie konstrukcji. Nie dotarliśmy jeszcze do etapu wykończeń, ale myślę, że będą bardzo interesujące i pełne nowych wyzwań.


Czy moglibyście proszę wyjaśnić na jakie podłoża może być stosowany zewnętrzny i wewnętrzny tynk gliniany, jak również na jakich podłożach nie powinno się go stosować? Mam tutaj na myśli nie tylko tynkowanie nowo powstałych domów z gliny, ale również remontowanie tradycyjnych domów naturalnymi materiałami.

Katarzyna i Ryszard:
Tynk gliniany można w zasadzie położyć na każdej powierzchni. Wystarczy dobrze przygotować podłoże, czyli tak, by glina  miała się do czego przyczepić. Wyjątkiem są ściany zawilgocone, gdzie nie ma, lub jest słaba izolacja pozioma. Taka ściana często “pije” wodę z gruntu i tynk gliniany sobie z taką sytuacją nie poradzi. Dotyczy to także wilgotnych piwnic. W takich wypadkach zalecamy tynki wapienne. Natomiast w typowych sytuacjach zawsze polecamy tynki gliniane z uwagi na ich wspaniałe właściwości sprzyjające zdrowiu mieszkańców. Szczególnie uczulamy osoby mieszkające w domach z betonu, by postarały się przynajmniej w sypialni wykonać tynk gliniany. Taka niewielka inwestycja znacznie zwiększa komfort mieszkania, wypoczynku, jakość snu, oddechu i w ogóle nadaje trochę “normalności” wśród materiałów przemysłowych.

Sucha glina jest bardzo kruchym materiałem. Jeśli chodzi o tynki zewnętrzne czy wewnętrzne, na co należy zwrócić szczególną uwagę przy ich nakładaniu, by uniknąć późniejszych pęknięć np w okolicach kątów, okien, drzwi?

Ryszard: Po pierwsze radziłbym się zastanowić jakiej estetyki oczekujemy. Jeśli czegoś w rodzaju gładzi gipsowej, to proponuję zrezygnować z gliny. Niby się da, są też gładzie gliniane, ale... Glina niesie ze sobą inną wartość estetyczną, w której urzeka faktura i szczególna miękkość w dotyku. Tynk gliniany jest jak ludzka skóra, dlatego też od razu staje się nam bliski...  jak skóra :) Prawidłowo wykonany tynk gliniany rzadko pęka. Aby zrobić go dobrze trzeba dobrać właściwe proporcje gliny i piasku, a także zadbać o odpowiednią grubość nakładanych warstw (im grubsza warstwa, tym większa skłonność do pękania). Należy też w miejscach potencjalnych pęknięć położyć siatkę zbrojącą. Dotyczy to właśnie narożników okien i drzwi, czy miejsc w których łączą się różne materiały, np. drewno i słoma.


Jeśli chodzi o proces wykończeniowy tynku glinianego, stosuje się materiały o dużej otwartości dyfuzyjnej, materiały które nie blokują przenikania pary wodnej. Powiedzcie proszę jakie dodatkowe materiały wykończeniowe Wy zazwyczaj stosujecie dla zewnętrznych i wewnętrznych tynków glinianych?

Katarzyna i Ryszard: Poza wykończeniem gliną, stosujemy też cienką warstwę gładzi wapiennej. To powoduje, że powierzchnia jest bardziej odporna na uszkodzenia mechaniczne, zmywalna i ogólnie bardziej praktyczna np. ze względu na dzieci w domu. Niekiedy też bezpośrednio na glinę nanosimy farbę kazeinową lub wapienną. Natomiast na ściany zewnętrzne odradzamy tynki gliniane. Tradycyjnie w Polsce stosowano wapno, gdyż lepiej sprawdza się ono w naszym mokrym klimacie. Jeśli już ktoś koniecznie chce tynki gliniane, to doradzamy odpowiednią architekturę z szerokim zadaszeniem oraz impregnację wysokoparo-przepuszczalnym gruntem krzemianowym. A także obowiązkowo nauczenie się samemu, jak dokonać naprawy tynku.

fot. Tynki Naturalne
Jakie inne składniki najczęściej dodawane są do wewnętrznych tynków glinianych, a jakich dodawać się nie powinno i dlaczego?

Ryszard: W zasadzie nie dodajemy żadnych składników poza gliną, piaskiem i słomą w wypadku grubszych warstw gliny. Słomę można też zastąpić innym materiałem, jak paździerz czy plewy. Do ostatniej warstwy można stosować dodatki ozdobne, jak sieczka słomiana, pewne gatunki traw, koszyczki kwiatowe itp. W pewnych sytuacjach można też wzmocnić tynk gliniany dodając wapna. Tynk jest wtedy twardszy i gładszy. Nie wolno natomiast dodawać cementu. Cement dodawany w niewielkich ilościach wręcz osłabia glinę, a w większych uzyskujemy beton z dodatkiem gliny.
fot. Tynki Naturalne
Arek i ja planujemy zastosować w naszym domu ogrzewanie ścienne. Doradźcie nam proszę, na co szczególnie powinniśmy zwrócić uwagę jeśli chodzi o tynki gliniane decydując się na taki rodzaj ogrzewania. Czego powinniśmy się wystrzegać i jakich błędów tutaj nie popełniać?

Ryszard: Tynki gliniane są najlepszym rozwiązaniem w wypadku ogrzewania ściennego. Dobrze przewodzą ciepło i mają sporą pojemność cieplną. Nie widzę żadnych szczególnych zagrożeń związanych ze stosowaniem ogrzewania ściennego otynkowanego gliną. Tak jak zawsze, trzeba zadbać o prawidłowe położenie rurek i zadbanie, by ich przypadkiem nie przedziurawić. Oczywiście trzeba też pamiętać, że ogrzewanie ścienne nie będzie działać jeśli na takiej ścianie postawimy szafę :) Nie można takiej ściany zasłaniać, co niekiedy utrudnia aranżację wnętrza.


Jak długo schnie jedna warstwa tynku glinianego? ile warstw warto jest nakładać i czy warto wspomagać wysychanie np stosując wiatraki etc?

Katarzyna i Ryszard: Wysychanie tynku jest sprawą nie do przewidzenia, zależy bowiem przede wszystkim od wilgotności i temperatury. Najważniejszy jest swobodny obieg powietrza, w czym wiatraki znacznie pomagają, zwłaszcza w narożnikach, czy ciasnych miejscach. Wszystko zalezy od przestrzeni i warunków atmosferycznych.
Warto kontrolować wilgotność powietrza i nie wykonywać prac tynkarskich, gdy jest zbyt wilgotno. Jeśli miernik wilgotności pokazuje nam poniżej 60% spokojnie możemy tynkować. Przy 80% nie powinniśmy tego robić, bo nic nam nie wyschnie, a wilgotność może niebezpiecznie wzrosnąć. Długotrwała wysoka wilgotność może spowodować problemy np. z drewnianymi oknami.


Tej jesieni położyliśmy właśnie dwie warstwy zewnętrznego tynku wapiennego. Zamierzamy wrócić i dokończyć tynkowanie latem 2015. Nie jesteśmy jednak pewni od czego powinniśmy zacząć nakładanie kolejnych warstw w przyszłym roku. Jak powinniśmy przygotować otynkowane tegoroczne podłoże do dalszej pracy?

Ryszard: Jeśli wszystko zrobiliście dobrze, to przygotowanie podłoża do kolejnej warstwy tynku powinno polegać jedynie na zwilżeniu, by ściana zbytnio nie chłonęła wody z zaprawy. Oczywiście należy też usunąć słabo przyczepione kawałki tynku, jeśli takowe objawią się po zimie. Pamiętajcie, by prac z tynkami wapiennymi nie wykonywać, gdy jest groźba zbyt szybkiego wysychania. Najlepiej robić tynki wapienne kiedy nie jest zbyt ciepło i słonecznie, mżawka jest tu idealną pogodą.


Co w przypadku odpadania tynków wapiennych czy glinianych? Jakie są najczęstsze tego przyczyny? Jak temu zapobiec i jak naprawiać odpadający tynk gliniany?

Katarzyna i Ryszard: Dobrze położony tynk gliniany i wapienny po prostu nie odpada. Przyczyną takiego zjawiska może być bezpośrednie zaciekanie wody na glinę, czy jakieś mechaniczne uderzenia z drugiej strony. Może też być nieodpowiednio przygotowane podłoże. W wypadku tynków glinianych często się spotykaliśmy z odpadaniem spowodowanych zbyt grubą warstwą nakładaną jednorazowo, wtedy tynk jest po prostu za ciężki.


Oprócz pleśni i pękania co jeszcze może się  przydarzyć wewnętrznym tynkom glinianym? Na co warto się przygotować? Jakie zachowania tynku można potraktować z przymrużeniem oka, a co jest na tyle alarmujące, że należy podjąć natychmiastowe działanie?

Ryszard: Alarmująca jest na pewno pleśń. Zdarza się, że pojawia się na świeżym tynku, gdy wysychanie jest zbyt powolne. Absolutnie nie powinna zaistnieć na wyschniętym tynku. Pojawienie się ciemnych plam może oznaczać zamoknięcie ściany i poważniejszy problem. Najczęstszym jednak problemem są pęknięcia. Te są z reguły wynikiem źle dobranych proporcji. Mogą też wynikać z naturalnej pracy konstrukcji drewnianej budynku. Dlatego najlepiej po zasadniczej warstwie tynku przeczekać zimę i dopiero w następnym sezonie kłaść warstwy wykończeniowe. To oszczędza i czas i pieniądze.


Nad czym obecnie pracujecie i jakie macie plany na najbliższą przyszłość jeśli chodzi o naturalne budownictwo?

Katarzyna: Jak mówił Ryszard, jesteśmy zaangażowani w duży projekt, który zajmuje nam większość czasu. Mamy też zaplanowane prace na zimę, a także 2-3 budowy w przyszłym roku. Po letniej przerwie wracamy też do prac nad projektem Domu Optymalnego w gronie OSBN – dostępnego finansowo domu naturalnego dla przeciętnej rodziny. Może uda się w przyszłym roku wybudować projekt pilotażowy, oparty na specyficznym systemie budowania społecznego.
Poza tym jest mnóstwo pracy w OSBN – badania, pozyskiwanie środków, ludzi, porządkowanie materiałów...
Chciałabym jak co roku zaplanować w zimie warsztaty z tynków glinianych i tadelaktu, ale szczerze nie wiem kiedy. Marzę, żeby kalendarz się rozciągał :)

Czy chcielibyście dodać coś jeszcze?

Katarzyna i Ryszard: Chyba tylko to, że rynek naturalnego budownictwa rozwija się w Polsce naprawdę szybko, chętnych na domy przybywa więcej niż profesjonalnych budowniczych. Zachęcamy więc do zdobywania wiedzy z pewnych źródeł, bo to ma wpływ na całokształt wykonawstwa. Proces nauki trwa i z reguły nie wystarczą jedne warsztaty czy budowa, bo każdy projekt ma swoje pułapki. No i zachęcamy, by z wykonawcami i architektami kontaktować się jak najwcześniej, nawet 2 lata przed budową. Później może po prostu nie być miejsca.

Kasiu i Ryszardzie było mi bardzo miło gościć Was u nas na blogu. Dziękuję za rozmowę i cenne informacje. Arek i ja życzymy Wam wszystkiego dobrego i pozdrawiamy ;)

Katarzyna i Ryszard: Nam również miło, dziękujemy za rozmowę i życzymy Wam wytrwałości i satysfakcji z budowania domu własnymi rękami. To chyba jedna z najpiękniejszych przygód w życiu :)





Informacje o najbliższych warsztatach organizowanych przez Kasię i Ryśka znajdziesz tutaj
 
Więcej na temat tego czym zajmuje się Katarzyna i Ryszard możesz znaleźć na ich stronie Tynki Naturalne.



Artykuły powiązane: